Businessman TOday
Monika Goździalska – Teraz TO! TV Monika Goździalska – Teraz TO! TV
Twoje odejście z TVN i pojawienie się  w nowej telewizji to wielkie zaskoczenie dla wszystkich. Skąd taki pomysł? Odejście ze stacji TVN było rzeczą... Monika Goździalska – Teraz TO! TV

Twoje odejście z TVN i pojawienie się  w nowej telewizji to wielkie zaskoczenie dla wszystkich. Skąd taki pomysł?
Odejście ze stacji TVN było rzeczą naturalną. dostałam lepszą propozycję, mogłam zarządzać własną stacją, sprawdzić się na nowym stanowisku, a przy okazji w końcu miałam swój autorski program, na co czeka wielu kucharzy. „To!do garów” to mój format, który sama wymyśliłam i  sama stworzyłam. Jak widać na załączonym obrazku, nasza oglądalność to około 20 tysięcy osób na samym streamie, gdzie wymieniamy się spostrzeżeniami. Kontakt z  widzem jest dla mnie bardzo istotny, a  wcześniej nie mogłam tego osiągnąć. Natomiast to TVN zapoczątkował moją drogę,więc jak najbardziej jestem im za to wdzięczna.Teraz tylko trzeba iść do przodu – niedawno zostałam prezesem wydawnictwa gazet „extra Media”, gdzie uczę się jak to jest być prezesem i jak to jest wydawać gazety.

Byłaś uczestniczką programów kulinarnych  „Ugotowani” oraz „masterChef”. Gotowanie zawsze było Twoją pasją?
Jeśli chodzi o „ugotowanych”, to była naturalna kolej rzeczy, ponieważ był to odcinek specjalny z uczestnikami „MasterChef”. „MasterChef” to początek mojej drogi – wyjście z kuchni przed ekran do ludzi, żeby zobaczyli , że kobieta – matka dwójki dzieci – również może się realizować. To był dla mnie bardzo ciężki okres – pamiętam jak wracałam z castingów z pociętymi dłońmi, przez ten czas schudłam 7 kg, więc wyglądałam zupełnie jak „suchar” – w przenośni oczywiście (śmiech). Mimo wszystko, to był wspaniały czas, którego nigdy nie zapomnę. Poznałam fantastycznych ludzi, niektórymi z nich mam kontakt do dziś i myślę, że tak już pozostanie. „MasterChef” to okno na świat, które pozwoliło mi znaleźć się w miejscu, w którym się teraz znajduje, czyli mieć swój własny program wdzięcznej nazwie „To!do garów”. „MasterChef” to dla mnie początek drogi, która spełnia marzenia. uważam, że warto wierzyć w marzenia, bo one zawsze się spełniają.

„TO! Do garów” to Twój nowy program  na antenie TO! TV. Powiedz nam coś więcej  na ten temat.
Program „To! do garów” scala ludzi z małych miejscowości, co jest jest dla mnie bardzo istotne, ponieważ wielu ludzi mieszkających w małych miejscowościach myśli, że gotowanie, które widzą w telewizji jest bardzo pracochłonne i przede wszystkim drogie. natomiast my w tym programie udowadniamy, że wszystko jest możliwe i za małą cenę. Wszystkie składniki, które są wykorzystujemy do gotowania w moim programie, kupowane są w najtańszych supermarketach i na bazarach, a wychodzą z nich naprawdę fajne i proste dania, o których ludzie nie mieli zielonego pojęcia. Tak więc robimy fajne, proste i smaczne dania , które idealnie wyglądają na talerzu i idealnie smakują. A przy okazji program „To! do garów” niesie przesłanie, żeby gotować z dziećmi, żeby nie przejmować się brudną kuchnią czy bałaganem – pokazujemy, że to czas spędzony z rodziną jest najważniejszy.

Twoje kreacje na różnego rodzaju eventach  są tematem wielu rozmów. Kto jest pomysłodawcą Twojego image’u?
Jeżeli chodzi o duże eventy, to moje kreacje są ściśle przemyślane. Moją ostatnią kreację z „Playboya”, o której pisała cała Polska, wszyscy okrzyknęli najlepszą kreacją, która przejdzie do historii i tylko jeden portal ją skrytykował, To było dla mnie niesamowite, ponieważ ta sukienka nie pojawiła się przypadkiem. Poprzez mojego prezesa poznałam osobę, która przebywa we Włoszech i ma własną szwalnię. nad moją sukienką spędzono mnóstwo czasu – to było ponad 76 godzin haftu. oczywiście ktoś to wszystko musiał wymyślić, a zrobił to topowy projektant, którego torebki z pewnością nosi wiele kobiet, o czym przekonamy się już niedługo. To jest projekt, który został stworzony specjalnie dla mnie i  bardzo się cieszę, że przeszło to takim echem. Po raz pierwszy zdecydowałam się założyć taką sukienkę – w początkowym założeniu miała być ona bez majtek, ale to nie przeszło, więc sama skomponowałam sobie majtki. dodam tylko, że akurat takich w szafie nie posiadam i były to majtki mojej córki, które pożyczyłam przed samym wyjściem (śmiech). Całościowa kreacja była idealna dla mnie, czułam się w niej doskonale. oczywiście była prowokująca, ale po to jest impreza „Playboya”, żeby ktoś został zapamiętany. Każda z celebrytek, które się tam pojawiają, chce być zauważona, no i cóż, udało mi się „zamieść wszystkich pod dywan” (śmiech). oczywiście nie jest to złośliwość, ale bardzo się z tego tytułu cieszę, bo sukienka była tego warta. W niedzielę wysłałam mojego przyjaciela po sukienkę do Mediolanu. Wrócił wczesnym rankiem w poniedziałek i dopiero wtedy mogłam ją przymierzyć, ponieważ wszystko było załatwiane przez internet.

Pojawienie się Twojej postaci na okładce magazynu dla mężczyzn „CKm” wzbudziło dużą kontrowersję. Skąd pomysł, żeby pokazać się fanom od tej strony?
Wszystkie kobiety, które robią coś w show-biznesie – mniejsze lub większe celebrytki – dochodzą do takiego etapu, że ta propozycja po prostu przychodzi. Przykładem jest chociażby edyta Górniak, czy Pani Steczkowska. Ja się z tego bardzo cieszę, ponieważ wspierał mnie w tym wszystkim TVn, który stworzył własną relację i jako pierwszy pokazał relację zza kulis „CKM”, nazwaną „nieostre danie z TVn”. Ja osobiście nie mam problemu ze swoim ciałem i z pokazywaniem go, bo za kilkanaście lat nie będzie ono tak wygladało, więc fajnie będzie powrócić do takich zdjęć. oczywiście pojawiła się zarówno fala miłych komentarzy, jak i fala krytyki, ale ja się już zupełnie krytyką nie przejmuję. dojrzałam do tego, żeby zrozumieć, że Polacy po prostu czasem nie lubią nagości. Ja nie jestem taka, żeby wszystkich krytykować, ale akceptuję każdą krytykę, jeżeli oczywiście jest ona konstruktywna. Prywatnie uważam, że takie zdjęcia są piękne, i że to było bardzo dobre posunięcie. Poza tym, to był mój pomysł, żeby te zdjęcia były w kuchni i tak się też stało, więc ja bardzo się z tego cieszę.

Jaka jest Twoja wizja kobiety sukcesu?
Myślę, że to na pewno nie jest sukces na skróty. Jest to ciężka praca, to są wręcz lata pracy. nie akceptuję karier „na skróty” – wiadomo o czym mówię. Takie kariery kończą się bardzo szybko, to jest chwilowy błysk i spadamy w dół. Musimy mieć coś więcej do zaoferowania. Jak to mówią: nie wystarczy tylko ładna buzia i nogi, trzeba wiedzieć coś więcej – ja na przykład sprawdziłam się w roli dyrektora, prezesa i tak samo sprawdzam się w roli kucharki (śmiech). To nie jest tylko tak, że założę ładną sukienkę, postoję na ściance i się pośmieję do reporterów. Trzeba pokazać, że się coś potrafi, więc moja droga to jest przede wszystkim ciężka praca. Poza tym, tak jak zawsze powtarzam, jestem normalną dziewczyną, – łowię ryby, zbieram grzyby, lubię proste rzeczy, nienawidzę blichtru. na imprezy celebryckie wpadam i wypadam, więc to nie jest moje życie- to jest tylko dodatek do mojego życia. Moje życie to bardzo mało wolnych godzin, bardzo szybko płynący czas – dwójka dzieci wymaga organizacji i pełnej mobilizacji, więc nie jest to takie proste. Kobiety doskonale wiedzą jak ciężko jest pogodzić dom i realizację zawodową, ale mam wspaniałe dzieciaki, które już są zorganizowane i potrafią się w tym wszystkim odnaleźć. Sukces zawodowy to jedno, ale sukces rodzinny to kolejna rzecz, bo bez rodziny nie ma nic.

Czy zatem Ty sama również uważasz się  za kobietę sukcesu?
Jak najbardziej tak. Wszystko osiągnęłam ciężką pracą i mam rodzinę, która stoi za mną murem i jest ze mnie dumna – to jest dla mnie najważniejsze. nie  zawsze człowiek jest idealny i nie zawsze wszystko robi świetnie. dojście do tego, gdzie teraz jestem zajęło mi kilka lat, ale znalazłam się w końcu tam, gdzie czuję się dobrze i chyba nie chcę nic zmieniać – mogę się tylko dalej rozwijać Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość? Zdradź nam proszę kilka sekretów. Mam kilka planów: chcę rozwijać „To! do garów”, chcę zwiększyć ilość gazet wydawanych w Polsce, bo jesteśmy trzecim co do wielkości wydawnictwem gazet bezpłatnych w naszym kraju. Mam jeszcze kilka skrytych marzeń, ale teraz udało mi się spełnić jedno, czyli pojechać na urlop – pierwszy raz od ponad roku jestem na urlopie, ponieważ telewizja pochłonęła cały mój czas. Myślę, że niedługo się dowiecie, jakie są moje plany i możliwości, które wykorzystuję, ale pewno jest to rozwijanie mojego programu, wydawanie gazet i przede wszystkim, chcę być nadal szczęśliwa – uśmiechać się, patrzeć w lustro i cieszyć się, że osiągnęłam to sama, że nikt mi tego tak po prostu nie dał.

Krzysztof Sadecki